02 maja 2021

Trzeci rok Sabiny, najpierw Kiary...

Hau, hau!


Hau-hau-wrrr! Felka, posuń się! Nie możesz wciąż mrukać o tym samym panutacie do ucha, wszyscy wiemy, co tam na podwórku jest! Ja mam ważniejszego niusa - dziś jest rocznica trzecia, od kiedy przyjechałam w asyście Chilusi do nowego domku! Ileż się przez ten czas wydarzyło: podarłam dwa posłania, zjadłam tysiące gnatów, całowałam panatatę na powitanie i przy każdej innej okazji, zostawiałam sikupy w milionach zakamarków oraz obwąchałam pupy wielu znajomych i nieznajomych piesełów. To jest normalne, pieskie życie! Z innych spraw to tak: miałam mieć operację, ale mam serduszko za słabe - chociaż kocham swoich Państwa najmocniej na świecie. Przed obecnym miałam imion wiele jak hiszpańska księżniczka, chociaż z wyglądu jestem podobna do jakiejś chorwatki... Uwielbiam jazdę samochodem i włażenie do kałuż. Ostatnio mam kota na punkcie kota - Felicja na niego wołają... Pilnuję jej każdego kroku, jak niańka! Lubię sobie poszczekać o tym i owym. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność, bo jest milion rzeczy, które lubię! I mnie też lubią! No bo inaczej - kto by chciał poczytać, o czym myśli pies?

30 kwietnia 2021

Moje pierwsze wychodne

 Miau mrau! 

Tu będzie mój
 świat zewnętrzny!
To ja, Wasza Felicja! Dziś jest zwyczajny dzień, chociaż piątek. Niektórzy ludzie czczą ten piątek jako zapowiedź weekendowego relaksu po całym tygodniu roboty. My, koty nie pracujemy wcale, od narodzin po kres dziewiątego życia, więc na nas to świętowanie nie robi wrażenia... Ale mimo wszystko dla mnie dziś jest prawdziwe święto - mój Pan pozwolił mi w końcu wyjść! Odbyłam wszystkie poszczepienne kwarantanny, pod skórą mam chip, po którym można mnie rozpoznać nawet w australijskim stepie, jestem zdrowa i wysterylizowana, zatem - nadaję się! Wyszłam na przestworze podwórka, zbadałam wszystkie zakamarki: od garażu, poprzez drewutnię, loszek aż do psiej ubikacji - dziwne, czemu pieseły nie zakopują swoich kupek? Za każdym obchodem sprawdzałam, czy nasz dom jeszcze jest, czy można by do niego wrócić? Podoba mi się, że jest gdzie poleżeć! Mogę w trawie albo na tarasie, a może nawet na dachu garażu mi pozwolą? Idę, pozwiedzam jeszcze, dopóki słoneczko świeci, miauuu!

01 marca 2021

Zakochana jestem?

Ma się te plecy!
Hau, hau! 
Och, dorwałam się do panataty ucha - nie tylko ta Felka będzie mu szeptała! Muszę przyznać, że mimo wszystko jest fajna dziewuszka z tej Feli - mimo że nie lubi kaszy ani żucia gnatów, to lubię ją wziąć potarmosić! Pantata z paniąmamą mówią, że zakochałam się w kocicy. Ale jak to? Przecież to dziewczyna, jak ja - czy mogłybyśmy się kochać?
Ja tylko pilnuję jej w dzień i w nocy, żeby jej się nie zachciało potruchtać do mojego legowiska. Już i tak tam ciasno, odkąd Chili zaczęła w nim sypiać... Muszę też nadzorować Felicjańskie spacery po kanapie i fotelach, a nade wszystko nie pozwalać jej pić wody z sedesu! Mówię Wam, to nie jest miłość, tylko ciężka harówka... Ale co tam, lubię tę robotę!
 

18 lutego 2021

Dzień po Dniu Kota

Dzielę ten fotel z Panem

Podobno wczoraj było nasze święto - Dzień Kota! Zasadniczo to ja mam takie święto codziennie - państwo mnie rozpieszczają, a psiostry wielbią nieustannie. Tych państwa to ja po prostu kocham, małą Chilusię respektuję, a dużą psiostrę Sabę lubię! Czyż to nie jest powód do świętowania miłości stadnej?
Za to dziś nastąpił długo wyczekiwany moment - wymknęłam się, korzystając z nieuwagi Pana (strażnika drzwi), zapoznać się ze śniegiem - na naszym przydomowym areale... I to było dla mnie prawdziwe święto, chociaż tylko przez chwilę... Przez okno wyglądał znacznie ciekawiej ten biały puch - a w rzeczywistości w moje delikatne łapy było tak okrutnie zimno i mokro, że z radością powróciłam na swoją podusię w centralnej części kuchni! Ech, poczekam ja lepiej do marca - wtedy ostatni śnieg ustąpi na rzecz zieleni. To będzie prawdziwe Święto Wiosny!

13 lutego 2021

Jak sie kocha kota?

Święta Fela?

MiaU!
Mówiłam Wam, że lubię tych moich dwu- i czteronogich? Oni też mi okazują należną miłość, szacunek i uwielbienie! Pan stara się mi przypodobać, jak tam umie: a to podsypie chrumstactwa, zabawkę jakąś mi podsunie, kuwetkę oczyści, pogłaszcze i pozwala spać w swoim legowisku... Pani także mówi mi: kici-kici (to chyba po dwunogiemu znaczy "kochana Felicja") i pozwala leżeć koło siebie. A jeśli idzie o czterołapy, to Sabina - czarna olbrzymka zakochała się we mnie na zabój. Dopóki nie zejdę z wyżyn sypialni, piszczy jak szczeniaczek... Gdy tylko pojawię się w jej zasięgu, natychmiast okazuje mi swoje uwielbienie: chodzi za mną, liże mnie po głowie (to akurat jest słabe - muszę się natychmiast umyć po tych, hehehe, całusach...), pozwala mi pić ze swojej michy i wpatruje się we mnie jak w obraz. Chyba wie, że to my, kocice - byłyśmy dla tych egipskich fellachów czy nawet faraonów boginiami i trzeba było nas czcić!

A podobno jutro jest Dzień Zakochanych - więc pozwolę Sabie na jakieś pieszczoty, niech się psina cieszy!

02 lutego 2021

Pierwsza mysz w nowym domu

mysz też bywa pyszna!

Wbrew sądom niektórych, nie jestem tylko leniwą, zaspaną kocicą! Wczoraj, będąc w kuchni moich ludzi -  spostrzegłam szary cień szkodnika, przemykający pod szafką. To była mysz! Bezszelestnie, jak tylko ja potrafię, skoczyłam w jej stronę i schwyciłam ją zębami! W ten spektakularny sposób uratowałam powszedni chleb mojego Państwa przed złośliwym pogryzieniem!  Znam te małe, ogoniaste gryzonie z mojego poprzedniego miejsca zamieszkania i wiem, że potrafią naszkodzić, ile wlezie... Więc zabrałam złoczyńcę na górę, do swojego legowiska (bo muszę Wam powiedzieć, że mam do dyspozycji całe piętro) i tam go przykładnie ukarałam. Państwo mnie za to pochwalili - opowiadają wszystkim swoim znajomym o moim wyczynie. A, co tam! To zwykła sprawa dla takiego Superkota, jak ja... Na pewno się jeszcze odwdzięczę niejednym gestem - bo bardzo lubię tych moich dwunogich. Polubiłam też w pewnym sensie te dwie czarniawe psiostry - już zupełnie się ich nie boję, a czasem nawet bawię się z Sabiną. Fajne to nasze stado...