31 marca 2015

Psia łaźnia

czysta Chili
Chili była w kąpieli! Pan napuścił wody do brodzika, zmoczył sierść pod prysznicem, a potem użył szamponu. Szorowana była pienistą cieczą Chilusia, i pod brodą, i po grzbiecie, nawet ogon został oczyszczony... Potem - jak w myjni samochodowej - nastąpiło suszenie, wycieranie ręcznikami. I na końcu suszenie powietrzne (pieseczek się wytrzepał i przebiegł cztery razy z kuchni do pokoju). Z wrodzonej uprzejmości nie pytałem Bieluszki, po co to całe mycie, i czy ona także pójdzie do łaźni?
Mnie to nie dotyczy - ja myję się sam, na pół sucho. Koty tak mają. Chociaż nie wszystkie - wśród mieszkających z Państwem była jedna czarna owca, chociaż ruda. Miała na imię Boruch i nie myła się nigdy. Na szczęście trafiła do Państwa w porze wiosennej, więc czasem błoto spadało z niej wraz z deszczem... Nigdy też nie mruczała - to chyba była jakaś chińska podróbka!

28 marca 2015

Mysi przemarsz

Dziś rano śmiechu było co nie miara! A wszystko z powodu przemarszu myszy: Państwo przypomnieli sobie, jak kiedyś, dawno, dawno temu, podczas wspólnego oglądania telewizji, Pani leciutko się zdrzemnęła. Oparta była jakoś tak przy tym o Pański tors, że głową dotykała szyi. I wtedy Pan przełknął ślinę, a grdyka dotknęła Pani głowy. Pani się ocknęła i krzyknęła ze strachem: Och, przeszły mi po głowie dwie myszy! I też był śmiech do rozpuku, bo Pan nijak nie mógł pojąć, skąd akurat myszy, i dlaczego tylko dwie? Pani nie umiała wytłumaczyć też, ale upierała się, że miała takie wrażenie - nie precyzowała, skąd przyszły i dokąd zmierzały - ale PRZESZŁY!!! Skąd to skojarzenie, nikt nie wie... Bo tak naprawdę, Pani nie miała w życiu żadnego kontaktu z myszą (boi się ich bardzo).  Chciałbym być przy tym zdarzeniu - podejrzeć Pana, w jaki sposób taki wielki dwunóg potrafi naśladować rytm mysich stóp? Wiedza o myszach jest dla każdego kota bezcenna - co prawda jeszcze nie widziałem żadnej myszy na oczy, ale czuję, że chciałbym ją zobaczyć, i co tu kryć - zapolować na nią! Zapytam Chilusię, jak Felicja radziła sobie z myszami? Czy opowiadała psom szczegóły polowania, czy tylko chwaliła się ilością upolowanych (układała je martwe na wycieraczce)? Tak mnie ten temat wciągnął, że całkiem potem, gdy po obfitym posiłku (skórka i ości z wędzonego dorsza) zasnąłem, przyśniła mi się tańcząca mysz... Zresztą, popatrzcie sami!


27 marca 2015

Ćwiczenia gastronomiczne

nasze przysmaki
Dziś Państwo goszczą jedną z koleżanek obojga. Bożenka, ta zaprzyjaźniona dwunoga będzie pokazywać Pani, jak się wytwarza ciasteczka na różne okazje. Bożenka nie dość, że jest ekspertką w kulinarnych teoriach, to jeszcze praktykuje wytwarzanie przeróżnych pyszności. Zapowiada się bardzo ciekawy wieczór! W związku z tym podzieliliśmy się na dwa obozy: ja i Pan obserwujemy z dystansu, z salonowej kanapy, a psy całkiem z bliska, spod stołu. Na kuchennym stole mieszają się składniki: słodki cukier, białe mleko, kokosowe wiórki i jeszcze z tuzin innych, niemniej ważnych dodatków. Potem, po zbełtaniu i wymacerowaniu na jednolitą masę - zostaną podzielone na malutkie kąski i upieczone. Wtedy my, faceci przybliżymy się i będziemy degustować. Uważam, że to sprawiedliwy podział obowiązków!

26 marca 2015

Przedświąteczne porządki

pisanka a'la kot
Znowu idą Święta! Tym razem ma być jakaś Wielka Noc i jakiś Dyngus. Co to takiego jest, zapytam wieczorem Bieluszki - na pewno opowiem, co się dowiedziałem...
Motyla noga, dwunogi mają tych świąt bez liku: to już drugie ważne święta w moim życiu, a przecież jeszcze były po drodze: Dzień Kota, Dzień Kobiet i Dzień Drzemki w Pracy. Dodatkowo dwunożni codzień rano powtarzają: "dzieńdobry!", a gdy zapada ciemność - "dobranoc!" Więc zapewne każdy świąteczny dzień jest jeszcze lepszy!
Podobnie jak i poprzednio, Pan nabrał werwy w porządkach. Tyle, że przeniósł się z tymi porządkami na teren dla mnie niedostępny: wraz z Dominiką krzątali się po podwórku, coś tam zamiatali, taszczyli jakieś ciężkie czarne wory, a potem napychali inne, zielone worki gałęziami. Dominika ponadto wkładała w ziemię różne zielone kłębki albo taką drobnicę, jak piasek - u dwunogich to się nazywa "siew" albo "sadzenie" (Pani uważa, że Dominika jest najlepszą ogrodniczką). Wydaje mi się, że ja też byłbym dobrym ogrodnikiem - uwielbiam kopać i grzebać! Mogłem tylko obserwować to wszystko pilnie zza szyby, nie pozwalają mi wyjść na taras, boją się, że pójdę gdzieś sobie i coś się ze mną stanie... A psy zostały dopuszczone bliżej, do kibicowania przy tych pracach ogrodowych. Chili nawet nasikała na świeżo zasiane - ciekawe, co tam wyrośnie?
Ach, jeszcze w ramach tych porządków znowu mi obcięli pazury. Nie przejmuję się tym - odrosną mi niebawem z powrotem...

24 marca 2015

Stomatologiczne przemyślenia

Od dwóch dni nie mogę się uspokoić - oprócz tego że cały jakoś robię się większy, nie mogę wejść na stojąco pod szafę, to jeszcze w pysku mam superatę! Siostra Pana, kotolubczyni o imieniu Dominika orzekła, że rosną mi nowe zęby. Ale po co? Przecież mam już kły i siekacze, którymi nieraz ugryzłem Pana albo ogryzałem kości... Cóż, podobno one są "mleczne". Ciekawe, czy wyrosły mi dlatego, że tak lubię mleko? Ale co to ma za znaczenie - przecież jakiś tam dwunogi lump, do otwierania butelki z piwem nie ma zębów "piwnych"? Rozmawiałem o tej sprawie z Chili, i dowiedziałem się, że ona musiała wraz z Panem odwiedzić dentystę - miała podwójne kły... Mam nadzieję, że ja nie będę musiał układać się na fotelu w celach ekstrakcyjnych, że wypadną mi same, i że nie będę musiał na starość nosić sztucznej szczęki... 

21 marca 2015

Model, na wybieg!

kocie akty
To znowu ja, Wasz Bolesław Celebryta! Po tych zabiegach upiększających poczułem się jak czarna gwiazda! Pan, który nie rozstaje się z tą srebrną cegłą, nazywaną w świecie dwunogich aparatem, postanowił potwierdzić moją nową tożsamość profesjonalną sesją foto! Zachowywałem się jak profesjonalny model - wyginałem się we wszystkie strony, prezentowałem muskuły, uśmiech i futro. Po prawej możecie oglądać jedną ze stu kart mojego portfolio. Zamierzam być sławny! Jeśli Pan pozwoli, napiszę do telewizji, niechby mnie wzięli do jakiegoś show, gdzie dwunogi wpadają w błoto, a potem się myją. Ja myję się co chwilę - umiem to tak samo dobrze, jak mruczeć Państwu przed zaśnięciem... 
A jeśli nie wezmą mnie do jakiegoś reality show, zdjęcia powędrują do szuflady, a ja pozostanę prywatną maskotką moich Państwa - też przyjemna pespektywa...

19 marca 2015

Kocia higiena

Czekam na pedicure...
Państwo mnie zaskoczyli! Okazało się, że ta dwunoga młoda osóbka, którą Państwo wręcz uwielbiają, która z radością pielęgnuje zielone części roślin, która także ma w domu kota, jest również kosmetyczką! Dziś zrobiła mi manicure, a po krótkiej przerwie na łyk kakao, także pedicure. Jako młody kot nie miałem zrogowaciałych pięt ani odcisków, ale pazury zostały przycięte i przypiłowane. Żałuję, że nie jestem kociczką, bo może dostałbym jeszcze tipsy z wzorkiem w malutkie myszy... Ach, precz takie głupie myśli - w dwunogim świecie co i rusz jakiś facet zakłada szpilki, maluje sobie oczy i brwi, a nawet każe sobie przyszyć piersi - zawsze potem jest wyśmiewany i opluwany, a ja swoją godność mam! Nie zmienię się w uległą kotkę, będę z dumą obnosił swoje kocurostwo! Ale facet także powinien dbać o czystość - więc myję się przy każdej okazji. Tylko kąpieli nie toleruję... Raz tylko zniosłem kąpiel z godnością - gdy byłem całkiem malutki i wpadłem do sedesu, Pan szorował mnie szamponem dla psów - to była wyższa konieczność, więc nawet nie pisnąłem...

13 marca 2015

Kwity na Bolka

Wreszcie mam swój osobisty dokument! U dwunogich nazywa się toto dowód osobisty, i jest plastikową tabliczką. Ja mam książeczkę (ale nie oszczędnościową...), w której zapisane są wszystkie moje dane osobowe. Dodatkowo założyli mi teczkę, a w niej będę zbierał różne wpisy i wyniki badań... Dodatkowo dziś wbili mi w plecy sztylet z trucizną! To się nazywa u dwunogich "szczepienie" i ma mnie ustrzec przed niesamowicie groźną chorobą, rodzajem zdenerwowania... Taka to solidarność z dwunogimi - obiecują że będzie miło, a w cieniu czają się z zastrzykiem...
Na szczęście raczej nie będę cierpiał samotnie: Chili już jest przygotowywana do takiej samej procedury... A może nawet Bieluszka dołączy? Żeby bronić się przed nadmierną opiekuńczością dwunogich, gotów jestem za plecami Państwa założyć Związek Przestępczy...


12 marca 2015

Szczepienie

Hej, czytelnicy! To ja, Bolesław Kotek! Jutro Pan ma mnie zabrać do tego miłego gościa w białym płaszczu - i podobno mam zostać zaszczepiony, czy jakoś tak. Nie wiem, co by to mialo znaczyć? Z kim mnie zczepią, i czy to będzie połączenie rozłączne? Pan wspominał też, że być może pojedziemy we troje z Chilusią, ale to chyba nie z nią mamy się szczepić... Odkryłem, że uwielbiam podróżować, w kuszetce z brązowego płótna, z gustownymi, błękitnymi lamówkami. Budka ma dwa okienka, więc widzę wszystko, co mijamy po drodze. Może zostanę globtrotterem?
a za oknem wolność...

W czasie, kiedy Państwo oglądali film, spałem z całej siły. Przyśniło mi się, że cały zaszczepiony wychodzę na podwórko: psy kroczą dumnie po obu stronach, pokazują mi wszystkie zakamarki, miejsca do obsikiwania i punkty widokowe do obgadywania dwunogów. I teraz ja obejmę w posiadanie całość naszej rezydencji - zasadzę słupy graniczne, a przynajmniej je podleję... Ciekawe, czy sen się spełni?

10 marca 2015

Dzień Faceta

świętuję, zawzięcie...
Dzisiaj Dzień Chłopaka! Więc świętujemy - ja mam takie święto codziennie - leże sobie, trochę na oparciu fotela, trochę pod stołem w kuchni, trochę na kanapie. Pod stołem jest takie pudełko po warzywach, wysłane mięciutkim kocykiem. Wprawdzie kocyk ma wzór w psie łapy i często tam rezyduje Bieluszka, ale czasem mi się udaje tam zakraść. Naprawdę, wtedy czuję się jak sułtan! Z kolei Pan w ramach odświętności ubrał się w nowy dresik i zjadł ogromny kawał ciasta. Ach, Pan jeszcze dostał esemesa z życzeniami! Mnie nikt nie składał żadnych życzeń, no trudno, taki los kota... Tyle, że bez dziewczyn, bez Chili i bez Bieluszki, a Pan bez swojej Pani - bylibyśmy nikimi... Podobno jeden dwunóg wyprodukował taki film, gdzie był świat bez facetów - ale taka sytuacja nie mogła trwać w nieskończoność, więc dwóch takich gości o staroświeckich zasadach doprowadziło do równowagi. 

09 marca 2015

Felicja w Zakopanem


Bunia globtrotterka...
Ostatnie dni były trudne - a teraz Felicja nas opuściła. Z racji położenia, najprościej wskazać, że skierowała się do Zakopanego. Wszyscy w domu, zarówno dwu- jak i czteronogi nie tryskają wesołością. Podczas rozmów sciszonym mrukiem lub powarkiwaniem, psom przypomniała się jeszcze jedna ich koleżanka...
Bunia, pieseczek rasy York, przyjechała do Państwa, ponieważ jej poprzedni właściciele, brat i szwagierka naszej Pani rzucili się w odmęty zagranicznego businessu i nie dawali rady zajmować się psiuńciem. Bunia była tak grzecznym i cichutkim pieskiem, o jakim inni właściciele psów mogli by tylko pomarzyć. Mieszkała w kraciastej budce pod schodami i uwielbiała nosić różne przedmioty. W młodości do znudzenia przynosiła patyki i drobne kamyki, żeby jej rzucać i rzucać, bez końca. Dni u Państwa mijały szybko - i w końcu Bunia stała się ba-Bunią. Któregoś letniego dnia też się oddaliła, bo była już bardzo wiekowa, jak na psa, i także chorowała, miała w sobie raka...
Bez Felicji w domu nam smutno! Choć nie pozwalała mi na zbytnie czułości, lubiłem się do niej przytulić. I wtedy opowiadała mi, jak przynosiła myszy, a nawet czasem krety, układała na wycieraczce i wołała psy - do podziwiania! Zimą Państwo zakładali jej na szyję dzwonek, żeby ptaszki mogły się żywić w Państwa ogrodzie bezpiecznie, a nie w stressie upolowania przez Felicję. O tych myszach pomyślę! 

05 marca 2015

Za zdrowie Pań!

Fela trochę chora...
To ja, Wasz Bolesław! Dziś poznałem słowo "choroba", i nie było to zawołanie: Cie, choroba!, wypowiadane wielokrotnie przez dwunoga podającego się za sołtysa we wsi Chlapkowice. Tak nieraz bywa - z nosa cieknie, głowa boli - to popularna dolegliwość wielu dwunogów. Nas, czteronożnych też nieraz dopada jakaś niemoc... Ostatnio Felicja troszkę osowiała, nie odpowiada na moje przyjacielskie zaczepki, tylko leży i popłakuje. Pan dzisiaj zawiózł ją na konsultację - po wstępnym badaniu doktór wbił jej w ciało igłę i napuścił jakiejś substancji, podobno na wzmocnienie. Ech, Fela powinna być po tym zabiegu silna, jak Zofia Pychowska
                                                                                                                             
Koko po zastrzyku...
A z kolei często wspominany pies Państwa, ta belgijska owczarczyca, czarna jak noc Koko - chorobę w sobie nosiła przez całe swe życie. I brała zastrzyki codziennie, przez prawie rok... Nawet trafiła na karty podręczników weterynarii i do przewodu habilitacyjnego jednego doktora - jako pierwszy pies, który przeżył. Ktokolwiek ją widział w domu Państwa albo na spacerze (z moich znajomych tylko Bieluszka wspomina, jak przez mgłę), nawet nie przypuszczał, że to osoba po tak ciężkich przejściach. Dopiero na starość uwidoczniły się jej niedomagania, wynik choroby...
Państwo bardzo się troszczą o Felicję i martwią jej chorobą - podsuwają jej pod nos różne smakołyki, trzymają z dala ode mnie (żeby wypoczywała nie niepokojona). Najbliższe dni pokażą, co będzie...

02 marca 2015

Marzec - no i co?

czekałem na marzec...
Ech, czekałem, czekałem, na ten wymarzony marzec, wyglądałem jego przyjścia - po całych nocach ganiałem od okna do okna, na przełaj przez Państwa łoże, wspinałem się po firance na parapet - miało być tak cudownie, a tu ot, szare dni, jakby najzwyklejsze w świecie. Zdecydowanie przereklamowany ten miesiąc jest! A od Państwa mi się dostało, że ohoho! Za zniszczoną firankę, za biegi od nóg do głów, za dzikie skoki - wytrzymałem z godnością umoralniające tyrady Pani, nie wspominając o klapsie od Pana - jak on mógł mnie tak poniżyć, przed Bieluszką i Chili?
Jedyna pociecha w tym, że w marcu będziemy mieli kilka świąt: Dzień Kobiet, imieniny Pana, Dzień Teściowej, Dzień Dentysty, Dzień Wędkarza i Metalowca, a nawet Światowy Dzień Drzemki w Pracy, tuż przed imieninami Bożenki. Wymieniłem tylko kilka najważniejszych - może dlatego ten marzec taki wyczekiwany, żeby zebrać siły na obejście tych wszystkich dni?