25 sierpnia 2015

Przychodzi baba do lekarza, a wychodzi? Facet...

Bieluszek - Bieluszka

W świecie dwunogich są rzeczy, o których fizjologom się nie śniło. Widziałem w ichnim pudełku z ruchomymi obrazkami jedną politykierkę nawet... Ale inaczej jest widywać gdzieś za szybką, a inaczej mieć w sąsiedztwie!
Skąd te rozważania? Otóż Pan, który poszedł z Bieluszką do doktora w zupełnie innej potrzebie (a co tam owijać w bawełnę - poszedł ją zaszczepić od wścieklizny), powrócił z wieścią hiobową, że nie jest ona do końca dziewczyną... I od razu różne Bielusi zachowania, przedtem dziwaczne, okazały się zwyczajne albo przynajmniej niewarte uwagi... Ja nie mam wątpliwości - jestem macho, i tak się czuję! Nie ma znaczenia, że jestem udomowiony i że mam tą samą przypadłość, co niejaki Farinelli. I tak samo jak Państwo, będę kochał Bieluszkę, nawet gdyby się okazała RoboCopem... Tak samo myśli Chilusia - w naszym stadzie wszyscy jesteśmy jednomyślni, niezależnie od rasy!

21 sierpnia 2015

"Rozmowy" według Bolesława

Dwunogi mówią:"Susza!" Przyznaję, z trawy zostały tylko korzenie - całe podwórko wygląda jak moja kuweta, chociaż i tak mogłem bezstressowo siknąć tu i ówdzie. Tylko teraz - mogę zakopać...
Właśnie zacierałem ślady po sobie, gdy zauważyłem, że ktoś mnie podgląda! Zboczuch, choć z futerkiem jak moje, czarnym i jedwabistym, wystawał do połowy z ziemianki. To było ponad moje siły, odrzuciłem precz wpajane mi przez Państwo zasady - musiałem zareagować! Wyciągnąłem intruza całkiem i poddałem przesłuchaniu a'la mój imiennik, Sianecki (tamten dwunóg także specjalizował się w "rozmowach" z ludźmi w czarnych ubraniach)... Przy sześćset czterdziestym ósmym zapytaniu o cel przebywania w podziemiu, facet "puścił farbę". Wyśpiewał wszystko - to był kret, haniebnie podgryzający korzonki ulubionych kwiatów Pani! Wysypał też współtowarzyszy, ukrytych w podziemnych tunelach - będę musiał mieć na oku ich działalność! Zaraz potem nastąpił koniec rozmowy - przesadziłem, chyba za mocno przycisnąłem podejrzanego...
czarny szkodnik...
Chili mówiła potem, że Pan zajął się krecimi zwłokami, gdzieś je uprzątnął...
Pomijając dzisiejszą interwencję, staram się być grzecznym kotem, co potwierdza zarówno Pani, jak i Pan - śpię z nimi w nogach łoża, nie niszczę kanap ni foteli, przychodzę na każde wezwanie. Lubię, jak Państwo są zadowoleni ze mnie i kiedy mnie głaszczą i chwalą. Staram się być na swój sposób pożyteczny! Trochę już podobno dorosłem, ale do czego?

16 sierpnia 2015

Lato kota

Chłodu, więcej chłodu!
Uff i miau! Gorąco, że się nie chce ogonem ruszyć, tylko wylegiwać mi się na tapczaniku... Lato, pierwsze w moim życiu, co by to nie miało znaczyć, daje się we znaki - na słońcu od razu rozgrzewam się do czerwoności, chociaż zasadniczo jestem czarny. Psy także niechętnie wychodzą poza dom - taras jest jak płyta kuchenki - parzy nasze delikatne nóżki. Dobrze, że Państwo od czasu do czasu włączają te pudełko, zionące chłodem! Nawet najbardziej odporne dwunogi mają dosyć tego gorąca - wachlują się gazetami, wypijają całe flachy napojów, pocą się i sapią... A dokładnie 45 lat wstecz, Pan zobaczył - najpierw na mapie, a potem z okna samochodu miasteczko mojego imienia! Nie mogę się zrewanżować tym samym - miasteczko imienia naszego Pana znam tylko z opowiadań Chilusi...