01 września 2015

Wizyta pana Romana

Roman z rodziną
Minęło już chyba z dziesięć dni, jak odwiedził nasz domek piesek o imieniu Romek (nawet kot nie poczuje, jak mu się zrymuje), a ja jeszcze nie mogę ochłonąć... No, nie był sam: przyjechał wraz ze swoim Państwem, pił wodę z naszej miski i spał jak u siebie! Tamtych dwoje to Piotr i Madzia - na codzień mieszkańcy Trójmiasta. Nasze psy delikatnie dystansowały się od Romana, który choć większy, próbował się z nimi zaprzyjaźnić. Ja w ogóle nie pozwalałem sobie na jakieś zbliżenia - jakby to wyglądało, żeby obcy pies obcego kota molestował??? Ale Pan uległ urokowi Romana i pozwalał umyć sobie twarz jego mięciutkim, mokrym jęzorkiem.
Może, gdyby pomieszkał u nas dłużej, co najmniej tydzień (dwunodzy także by się wtenczas nie nudzili) - to pogadalibyśmy o różnych sprawach. Bo Roman żyje na kocią łapę z kotem o imieniu Laser, daleko na północy kraju. Żaden ze znanych mi kotów jeszcze nie wrócił stamtąd, choć kilku planowało wyprawy. Ciekawe, ile czasu zajęłoby kotu truchtanie do Trójmiasta?