Dzielę ten fotel z Panem |
Podobno wczoraj było nasze święto - Dzień Kota! Zasadniczo to ja mam takie święto codziennie - państwo mnie rozpieszczają, a psiostry wielbią nieustannie. Tych państwa to ja po prostu kocham, małą Chilusię respektuję, a dużą psiostrę Sabę lubię! Czyż to nie jest powód do świętowania miłości stadnej?
Za to dziś nastąpił długo wyczekiwany moment - wymknęłam się, korzystając z nieuwagi Pana (strażnika drzwi), zapoznać się ze śniegiem - na naszym przydomowym areale... I to było dla mnie prawdziwe święto, chociaż tylko przez chwilę... Przez okno wyglądał znacznie ciekawiej ten biały puch - a w rzeczywistości w moje delikatne łapy było tak okrutnie zimno i mokro, że z radością powróciłam na swoją podusię w centralnej części kuchni! Ech, poczekam ja lepiej do marca - wtedy ostatni śnieg ustąpi na rzecz zieleni. To będzie prawdziwe Święto Wiosny!