Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kontuzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kontuzja. Pokaż wszystkie posty

08 lipca 2016

Dieta dla niezdrowego

chcę więcej pyszności!
Wasz konfident Bolek się melduje, znowu Was będę zasypywał wieściami z życia naszego stada!
Dzisiaj opowiem o pysznościach, które nasza kochana Pani podaje Panu - głównie o galarecie z dużą ilością mięska, drżącej jak osika albo przestraszona mysz, pachnącej narkotycznie i zimnej jak nogi martwego kota Eskimosa... Bo owo danie jest podobno wręcz niezbędne do prawidłowego wyleczenia uszkodzeń kości i stawów! 
Dlatego nasz Pan, poszkodowany w wypadku, obżerał się tym specjałem, wygotowywanym ze świńskich kończyn... 
A ja, kiedym doznał kontuzji łapy - również otrzymałem porcję takiej śliskiej potrawy. Och, pachniała mi potem noga - nie, nie potem, tylko jedzeniem... Ta potrawka dla mnie mieszka w takiej torebce - po przełożeniu do miski pochłaniam ją błyskawicznie! Motyla noga! Szkoda, że goi mi się moja rana, już chodzę zwyczajnie, na czterech - bo i kończy się zapas galaretowatych saszetek... Powiem Wam w tajemnicy - za takie wspaniałe żarcie dałbym sobie połamać wszystko, łącznie z ogonem! 

30 maja 2016

Przypadek trzeciego Siuksa

Pan, kryjąc swe zmartwienie pod maską dowcipu orzekł, że wstąpiłem do szczepu bolesnych, Kolorowych Stóp! A wszystko za sprawą trochę nieudanej sobotniej imprezy... Dokładnie nie pamiętam, ale się działo! - dwunogi szaleli: grali głośno swoją muzykę, co we wrażliwych kocich uszach brzmi jak "Umpa-Umpa", krzyczeli (podobno z radości), wreszcie strzelali z tekturowych rurek iskrami i pospolitym hałasem... I cholerka, za blisko jednej takiej strzelającej rury się znalazłem - straciłem słuch! W tym momencie, mimo iż jestem koneserem kociej muzyki, nie odróżniłbym symfonii Schaeffera od kompozycji chóralnej mego imiennika Ociasa!
nasz szczep
Wiałem stamtąd na skróty, przez jakieś krzaczory, doły i budowę niedokończoną - tam doznałem kontuzji swej tylnej prawej stopy... Trochę na oślep dotarłem do zacisza domu naszego - od razu położyłem się spać. Państwo rano zauważyli, że jestem niezdrów i trochę kuleję. Żeby nie słuchać Państwa moralitetów wymknąłem się w gąszcz krzaczków po sąsiedzku - tam spędziłem cały dzień. Nadal bolały mnie uszy - bardziej niż stopa... Dopiero dzień trzeci przyniósł trochę ukojenia - Pani głaskała mnie i przemawiała czule, dopóki nie zamruczałem. Pan zasięgnął porady medyka - doktorka powiedziała, że uleczy mnie spokój. Więc staram się spać - jestem spokojny... Obie psinki nie dokuczają mi - ech, będzie dobrze!
Do tego samego szczepu dwa dni wcześniej wstąpił przyjaciel Państwa, niejaki Konrad. On z kolei gonił autobus i skręcił nogę. Ale jego stopa była bardziej czerwona... A pierwszy, wiele lat temu był nasz Pan! Spadł z rusztowania - pękła mu pięta. On z kolei miał stopę bielutką, gipsową. Potem mu się tylko przykurzyła...     

27 lutego 2015

Zwierz prehistoryczny czyli Koko nr 1

Koko i mój Pan
Podobno dawno, dawno temu, setki pokoleń kotów wstecz, gdy Pan sam był dwunogim szczeniakiem, miał pieska o imieniu Koko. Nie był to żaden psi hrabia i nie miał życiorysu upstrzonego medalami. Ot, po prostu, zwyczajny kundelek. Ale nasz Pan wspomina go często, bo to był jego pierwszy czworonóg... Razem się bawili, chodzili na spacery, uczyli się różnych pojęć i zachowań, razem spali nawet czasami. Pan był dla Koko całym światem, a Koko był  ulubieńcem Pana i całej Pańskiej rodziny...
Nie nacieszyli się sobą zbyt długo, nie zdążyli się sobie znudzić: pewnego dnia jakiś nieuważny kierowca potrącił Koko, przebiegającego ulicę w miejscu niewyznaczonym na przejście dla psów i ludzi. Weterynarz nie dał pieskowi szansy wyzdrowienia - obrażenia wewnętrzne były na tyle poważne, że Koko odszedł do psiego raju...  Babcia naszego Pana była tym faktem przybita, przeżywała bardzo... A za jakiś czas dziadek Pana doznał kontuzji - a babcia tą wiadomość zbagatelizowała zupełnie - wpadła do domu z okrzykiem: "Ale draka! Jasiek złamał rękę!"
Słyszałem że koty też nader często giną pod kołami samochodów - może trzeba zlikwidować te auta?