17 czerwca 2017

Jaśnie pan Matrix - mój kolega

Razem z Państwem pojechałam na to miejsce przy lesie, które dwunogi nazywają "działką". Nie uściślają, czego to jest fragment... Już wcześniej poznałam to cudowne miejsce z mnóstwem zapachów. Więc obwąchałam stare i nowe rzeczy, a potem zajęłam pozycję obserwatorki na granicy światów.
Książę Yorku
Oczywiście, wszyscy przechodzący drogą obok to wrogowie! Każdemu się dostało za pomocą mojego szczekania. A jeden miły gość - przechodził z psem podobnym do Buni, tylko o wiele żwawszym. I Pan go wciągnął razem z jego dwunogiem za bramkę... Ach, przełamałam wrodzoną nieufność i dałam się powąchać! Pieseczek też przyniósł ze sobą wiele nowych wrażeń węchowych. Okazało się potem, że ów przemiły kawaler ma na imię Matrix, że jego Państwo mają swoją "działkę" nieopodal, w tej samej wiosce i nawet w mieście także nie dzielą ich ogromne dla psich nóżek odległości! Matrix spodobał mi się także z tej przyczyny, że nienachalnie mnie adorował. Bo my, meksykańskie księżniczki starożytnego rodu Chichuachuów powinnyśmy obnosić się dumnie. A ów kolega - także jest utytułowanym hrabią, pochodzącym z Yorku. My, arystokracja, odnajdziemy się wszędzie!