31 stycznia 2021

Kto i co jada - Felicja opowiada!

Reakcje na ludzkie jadło...

Dziś Wam powiem o jedzeniu, bo to ważna rzecz w życiu - je się po to, żeby żyć! Chociaż niektóre dwunogi odwracają to stwierdzenie i mówią że żyją po to, aby jeść! Ale nie będę rozważać pomysłów ludziów - najważniejsze są nasze żołądki...

Te psiostry czarnej maści - Chili i Sabina, to oprócz swojego uwielbiają jedzenie dwunogów! Mięso, owoce, warzywa - wciągają praktycznie bez wyjątków. A przecież ich pantata ma dla nich specjalny rodzaj chrupadła - osobny dla Chili i osobny dla Saby. Patrzę na ichni apetyt ze zgrozą - mój człowiek daje mi chrupiące granulki tak pyszne, że z nikim bym się nimi nie podzieliła! Wspólną mamy tylko wodę (chociaż mam także własną, zawsze pełną miseczkę). 

Owszem, zdarzy się czasem, że zatopię zęby w pokarmie dwunogów - ale to bardziej z ciekawości, czym smakuje to, co tak radośnie zajadają. I powiem Wam - wcale to nie jest takie dobre, jak wygląda. Sto razy wolę swój granulat, niż frykasy z pańskiego stołu!

24 stycznia 2021

Przyszło nowe - będzie tak, jak było...

 
Jestem Felicją!
No, i stało się! Już nie będę się nazywać Sonia - od dziś noszę dumne imię Felicji, a w pieszczotliwym skrócie Feli, Felusi albo wręcz odwrotnie - Felki! Bo podobno przede mną w stadle moich ludzi bywały inne koty. I tradycją było, że kocie chłopaki nosiły imiona Filonów, a dziewczynki - to były głównie Felicje. Wyjątkiem był Bolesław, nazwany na cześć byłego prezydenta i cholera nie Boruch - ruda i wredna kocica, która się nigdy nie myła...
Jak dla mnie - bez różnicy! Najważniejsze, że moi dwunożni o mnie dbają (a niech nazywają mnie jak chcą)! Bo kiedy słyszę ich głos, to i tak niewiele rozumiem z ichniejszego narzecza... Bardzo dobrze wiem tylko, że kiedy zwracają się do mnie - czy po imieniu, albo gdy kićkają - to przeważnie potem dostaję coś fajnego: zabawkę z cynfolii, jakieś strzępki jedzenia albo przynajmniej porcję głaskania...

21 stycznia 2021

Na nowej placówce

myślę, więc jestem!

 Od kilku dni zataczam coraz szersze kręgi wtajemniczenia - zwiedzam te moje nowe lokum. Tyle tutaj nowości! Byłam już w łazience i na parapetach w kuchni, i na szafkach a nawet na stole - ale najbardziej lubię leżeć na moich ludziach. Obok Pani albo na Panu. Jeszcze dwa miejsca mi zostały - budka Chili, tej małej psiostry i rezydencja z wzorem w łapki - królestwo Saby. Tam to chyba nie pójdę zbyt szybko, chociaż Sabina wciąż trzyma nade mną kuratelę: chodzi za mną prawie wszędzie (nie umie po schodach, więc mogę się od niej odseparować), wpatruje się jak w obraz (to akurat jest miłe), a i nierzadko wyliże mi głowę, fuj! No kto to widział - lizać kota? Sama umiem umyć sobie to i owo!

18 stycznia 2021

Sikorki tańczą na rurze!

Tańczy pani sikorka czy pan sikorek?

 Siedzę sobie w oknie i patrzę na te mniejsze dwunogi, zwane ptaszkami. Podobno te tutaj to są niejakie sikorki... Przylatują skądeś, gdzie nigdy w życiu nie byłam i wykonują różne skomplikowane figury akrobatyczne na tej rurze, którą mój człowiek napycha ziarnem. Bo one jedzą ziarno, a ja - takie pyszne sucharki... Jak wszyscy tancerze, mają zgrabne ciała i piękne nogi! Ech, złapać takiego ptaszka, zaciągnąć go do swojego legowiska i trzymać tylko dla siebie! Żeby mi tańczył, jak ja mu zagram...

To tylko marzenie, choćby nawet kocie - one tam swobodnie sobie fruwają gdzie chcą, a ja siedzę tutaj na parapecie. Dzieli nas wszystko, a zwłaszcza szyby okienne... Ale z drugiej strony - wolę najedzona patrzyć na fruwające piękności z daleka, niż polować na nie, żeby nie zdechnąć z głodu!

14 stycznia 2021

Oswajam tych swoich ludzi...

psy szczekają a kotu to wisi!

Już prawie cztery dni, jak jestem w nowym domu! Moi ludzie są całkiem fajni - nienatrętni, nie zabiegają o zabawę, pozwalają spać kiedy tylko chcę - ach, nawet nie wiecie, jak ja umiem spać! Jem różne rzeczy - dziś na przykład dostałam ścinek szynki, kawałek kiełbasy, kąsek galertu i odrobinkę schabu! To tylko takie frykasiki - bo w misce mam cały czas suchą i mokrą karmę (do wyboru), no i wody pod dostatkiem! Nic nie muszę robić - wystarczy, żebym była. Pieseły pomalutku także oswajam - duża, ta bardziej czarna psica szaleje za mną - wczoraj wylizała mi całą głowę - musiałam się umyć po tych pieszczotach, chociaż było miło... Gorzej mi idzie z małą chichuahuą - próbuje mnie zakrzyczeć swoim piskliwym haukaniem, ale nie ze mną takie gadki! Dam radę i jej!

13 stycznia 2021

Sonia daje głos!

 Witajcie, dwunogi! Jestem kociczką i będę tu wpisywać co jakiś czas, jak mi się żyje u nowych ludziów. Podobno, według dwunogiego pojmowania czasu - mam około dwóch lat. A czemu nie zim ani jesieni? Te ludzie śmieszne są... Powiem wam, że tu jest całkiem spoko - całe piętro mam dla siebie! W parterze mieszkają jeszcze dwa psy (na szczęście też czarniawe, więc może usposobione podobnie jak ja) i moi nowi państwo. W poprzednim czasie, gdy mieszkałam w innej lokalizacji - tamci inni dwunodzy nazywali mnie jakoś inaczej, ale ci tutaj dali mi nowe imię: Sonia. No i dobrze - przecież wiadomo, że jestem mądra niesłychanie, łagodna do bólu i niezależna... Za parę dni powiem coś więcej - wyglądajcie postu!

11 stycznia 2021

Zamiast Bolka będzie Sonia!

Ech, minęło już tyle spacerów, ogryzionych kości (żaden z Cezarów mi ich nie rzucał), i wykopanych na podwórku dołów, że nie macie pojęcia! My psy, to choćby najczarniejsze, ale o pisaniu pojęcie mamy blade... Już myślałam, żeby definitywnie zarzucić to zajęcie, niegodne psa ani tym bardziej suki, kiedy Pantata oświadczył, że przyjdzie do naszego stada kot! Psiboże - co to takiego? Pachniało to zupełnie czymś innym, niż znam dotąd... Nawet ja, czarna suka - pomyślałam, że wymaga koniecznie opisania!
przekazuję redaktorskie obowiązki!

Ta nowa istota w naszym stadzie została nazwana Sonią. Czyżby na cześć telewizora? A niechby nawet - w końcu mam następczynię! Teraz ja przekażę jej obowiązek spisywania historyjek o naszym stadzie: naszej kochanej Pani, o Pantacie, o mnie i o mojej psiostrze Chili, a nawet ptaszkach za oknem! A niech się spróbuje nie spisać - to nie ma że kot, porachuję jej kości (właściwie to nie wiem, co to znaczy, bo ja kości nie liczę, tylko zjadam, ale podobno tak się mawia)!
 I nawet kociboże nie pomoże!