02 lutego 2021

Pierwsza mysz w nowym domu

mysz też bywa pyszna!

Wbrew sądom niektórych, nie jestem tylko leniwą, zaspaną kocicą! Wczoraj, będąc w kuchni moich ludzi -  spostrzegłam szary cień szkodnika, przemykający pod szafką. To była mysz! Bezszelestnie, jak tylko ja potrafię, skoczyłam w jej stronę i schwyciłam ją zębami! W ten spektakularny sposób uratowałam powszedni chleb mojego Państwa przed złośliwym pogryzieniem!  Znam te małe, ogoniaste gryzonie z mojego poprzedniego miejsca zamieszkania i wiem, że potrafią naszkodzić, ile wlezie... Więc zabrałam złoczyńcę na górę, do swojego legowiska (bo muszę Wam powiedzieć, że mam do dyspozycji całe piętro) i tam go przykładnie ukarałam. Państwo mnie za to pochwalili - opowiadają wszystkim swoim znajomym o moim wyczynie. A, co tam! To zwykła sprawa dla takiego Superkota, jak ja... Na pewno się jeszcze odwdzięczę niejednym gestem - bo bardzo lubię tych moich dwunogich. Polubiłam też w pewnym sensie te dwie czarniawe psiostry - już zupełnie się ich nie boję, a czasem nawet bawię się z Sabiną. Fajne to nasze stado...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz