29 listopada 2015

Wspólne hobby

Całkiem niedawno odkryłem, ze mamy z Panem wspólne hobby! Otóż Pan za pomocą takiej czarnej cegły (ma też drugą, srebrną) próbuje wciąż złowić obraz nas, czterołapów (a ostatnio też skrzydlaczy) w różnych pozach - a my nie dajemy się sfotografować! Może jest w tym jakiś zwięrzęcy atawizm, jakoby obrazujący miał obrazowanemu odebrać kawałek duszy? 
Ja tylko się przyglądam wszystkiemu, przeważnie z góry, bo z góry lepiej widać. Jak się tak napatrzę, jak Państwo jedzą smażone, duszone czy nawet surowe mięso, albo jak Chili czy Bieluszka ogryzają kości, to potem mi się śni, że to ja sam pożeram te wszystkie specjały. Dlatego wydaje mi się, że w pewnym sensie ja także fotografuję te sceny - tylko zamiast na kliszy, zapisuję je sobie bezpośrednio w swoim kocim banku pamięci, zwanym potocznie mózgiem...

17 listopada 2015

Listopad - mój miesiąc

Siędząc na ciepłym parapecie w kuchni, myjąc sobie lewą łapę pomyślałem, że listopad będzie moim ulubionym miesiącem! Bo po pierwsze - zaraz na początku są święta, zawłaszczone przez dwunogich, chociaż na pewno wśród nas, kotów też był niejeden święty! Po drugie - moi imiennicy, że wspomnę choćby generała-patrona nieodległej uliczki, przeważnie rodzili się jesienią. I co ciekawe - sporo mam imienników wśród znakomitych żołnierzy, ba nawet wojowników! Zatem nie dziwi fakt, że sprytnie kalkulujący dwunodzy urządzili sobie w listopadzie kolejne święto - Dzień Niepodległości! A w tym dniu to wręcz nie wypada poruszać się inaczej, niż paradnym marszem, pobrzękując ostrogami... No, mnie zasadniczo brzęczy tylko dzwonek pod brodą, jak stalowy krawat - ale gdy schodzę w domu ze schodów, to jakbym szedł defiladowym krokiem, w podkutych butach - z lubością wzniecam ten hałas! 
Za oknem znów ptaszków gromada przefrunęła - patrzyłem za nimi tęsknie - ech, szkoda, że nie umiem fruwać, jak kolejny mój imiennik - razem byśmy zapolowali na tą bandę ćwierkaczy!

03 listopada 2015

Dwunogi na kółkach

w snach zajmuję miejsce Pana...
Już dawno miałem o tym Wam napisać! Bo my, czterołapy, przemieszczamy się głównie piechotą. Wyjątek to moja podróż do domu Państwa i do doktora - ale to przecież raz i w dodatku wieki całe temu... A na codzień, choćby i daleko, za trzy płoty i dwa klomby, chodzę na nogach. I Bieluszka też, choć mniej chętnie...
A dwunogi - przeciwnie! Moi Państwo ciągle gdzieś jeżdżą samochodem - a to na zakupy (O, o tym jeszcze mało wiem!), a to na działkę z Chilusią, a nieraz całkiem gdzieś hen... Pan to jest wręcz maniakiem w tym względzie - przez całe lato jak nie autem, to jeździł skuterem. Należy nawet do jakiegoś klubu motorowego dla takich samych jak on, fanatyków! Podobno sprawia mu to przyjemność tak dziką, jak mi złapanie naraz dwóch myszy!
Raz, po dłuższym pobycie w garażu, przyśniło mi się, że jadę tym dwukołowym stworem zamiast pana. A że jestem trochę chuligan (to Pani tak czasem mówi) i że we śnie wszystko mi wolno, to trąbiłem na dwunogów i dwunożki, jechałem zygzakiem środkiem drogi, a nawet pokazałem innemu kotu środkowy palec lewej łapy! Na szczęście - obudziłem się...
A ta Dominika, która mnie zawsze przytuli i pogłaszcze - nie wyobraża sobie życia bez innego pojazdu - roweru! Śmiga na nim po całym mieście, odwiedza przeróżne sklepy i sklepiki, i bardzo często wpada na popas do naszego domku. Od razu pomyślałem sobie o moim imienniku - sławnym cykliście! To jest chyba męczące, tak kręcić nogami (bez tego, o dziwo, rower się nie rusza!) - Pan też ma rower, ale zdecydowanie woli napęd mechaniczny. Dominika zaś przeciwnie! Ona by najchętniej przyrosła do siodełka!