Całkiem niedawno odkryłem, ze mamy z Panem wspólne hobby! Otóż Pan za pomocą takiej czarnej cegły (ma też drugą, srebrną) próbuje wciąż złowić obraz nas, czterołapów (a ostatnio też skrzydlaczy) w różnych pozach - a my nie dajemy się sfotografować! Może jest w tym jakiś zwięrzęcy atawizm, jakoby obrazujący miał obrazowanemu odebrać kawałek duszy?
Ja tylko się przyglądam wszystkiemu, przeważnie z góry, bo z góry lepiej widać. Jak się tak napatrzę, jak Państwo jedzą smażone, duszone czy nawet surowe mięso, albo jak Chili czy Bieluszka ogryzają kości, to potem mi się śni, że to ja sam pożeram te wszystkie specjały. Dlatego wydaje mi się, że w pewnym sensie ja także fotografuję te sceny - tylko zamiast na kliszy, zapisuję je sobie bezpośrednio w swoim kocim banku pamięci, zwanym potocznie mózgiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz