To ja, przed lądowaniem! |
Marzec już ma się ku końcowi, a we mnie jakiś diabeł wstąpił! Błąkałem się między samochodami, choć nie mam prawa jazdy, aż Państwo drętwieli ze zgrozy, a teraz znów udaję linoskoczka! Balansuję nad przepaścią stojąc na jednej łapie na siatce ogrodzenia, jakbym trenował przed skokiem na bungee z mostu... A wczoraj, to znów byłem na blaszanym dachu po sąsiedzku, ale nie był on gorący, i nie było tam koleżanki z następnego domu... Powiem szczerze, że był zimny i śliski, chyba niemniej niż ulubione miejsce treningów mojego imiennika, Węgrzynkiewicza! Ale co tam - niechby mi łapy skostniały - muszę jakoś zaznaczyć tereny wokół! Wiem, że jestem kotem niegrzecznym, i ubolewam nad tym - jakbym był w dwóch osobach! Dobrze, że Państwo za moje wybryki mnie nie dyscyplinują... Zobaczymy w kwietniu, czy się ustatkuję? Tych kilka dni jakoś muszę przeżyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz