19 maja 2016

Gołąb niepokoju

potrawka...
Nie ma sprawiedliwości dla kotów, już dawno mówiłem! Jeszcze jak Pan leżał w szpitalu, a Pani, opiekuńcza i zmartwiona Pana niemocą, podsłuchałem jej rozmowę z którąś z koleżanek, bodajże z Bożenką - Pani omawiała kwestię sporządzenia zupy z ptaka zwanego kurą. Podobno nie ma jak rosół, dla każdego pacjenta, obojętnie na co by nie chorował... 
Więc jak tylko Pan wrócił do domu, postanowiłem się przysłużyć. Nie wiem, jak wygląda kura - żadna chyba nie przefruwała nad naszym podwórkiem... Ale zapamiętałem, że Państwo jadają gołąbki! Ech, cudownie, tych tu pod dostatkiem! Od razu rano złapałem jednego, bez nijakiego trudu. Właśnie niosłem go do swojego legowiska, żeby w czasie obiadowym podać Pani, gdy Pan mnie nakrył... I choć sam nieruchawy, zagipsowany - posłał w me tropy akurat przebywającą siostrę swą...
Zabrali mi moją zdobycz! I jeszcze nasłuchałem się, aż mi uszy spuchły ze wstydu - a tak bardzo chciałem dobrze... Nie ma sprawiedliwości dla kotów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz