Któżby pomyślał - dziś mamy Dzień Psa! To zapewne dlatego Pan wczoraj pobrał Chilusię i pomaszerowali gdzieś... Chili powróciła pełna wiadomości - opowiadała, jak pewna dwunoga doktorka przemawiała do niej czule, poczęstowała czymś pysznym oraz że dokonała jej pedicure... Pan też był dla Chili miły - uspokajał, chociaż wcale a wcale to struganie pazurków nie bolało! I Chilusia przyszła ochoczo, na własnych nogach całą drogę do tam i z powrotem!
A Bieluszka dostała dziś kawał mięska, na równi, jak Chili. Taka była część oficjalna święta. Podobno wieczorem pod stołem ma się odbyć balanga - ja też jestem zaproszony! Ale będzie się działo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz