11 grudnia 2015

Kawka dla Bolka, raz!

Niektórzy dwunożni teraz, w związku z sennymi ciemnościami rano, rozpoczynają dzień od kawy! A moja Pani nie lubi kawy, pija z rana herbatę. Pan to niezależnie, czy zima, czy lato, kawkę musi łyknąć - tylko sobie zmienia gatunki: a to z ekspresu, co bulka i syczy stojąc na kuchence, a to rozpuszczalną, a czasem parzoną tradycyjnie... Ponieważ i mnie udzielił się ten poranny nastrój senności, postanowiłem także, że spróbuję kawki!
kawka, a co?!
Ale przecież ja jestem mimo wszystko kotem i nie mogę pijać z tych samych naczyń, z których Państwo pije! Postanowiłem skosztować jeszcze innej kawki - wyszedłem na taras, omiotłem wzrokiem bezmiar podwórka - i jak strzała albo pocisk z moździerza rzuciłem się na ptaszka, co pod płotem coś dziobał, tyłem do mnie. Nie miał żadnych szans! Poczułem, jak w moich zębach drętwieje ze strachu, duża i czarniawa ptaszyna... Od razu mi serduszko zabiło szybciej, bo przecież mam, upolowałem! Ale Pan, jak zawsze czujny, odebrał mi tą wystraszoną zdobycz - więc nie dane było mi skosztować, jak smakuje kawka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz