21 grudnia 2015

Magia kina

Jak żywe, motylanoga!
Znów dałem się omamić! Na rolecie słońce wyświetlało film - odległe sikorki, pasące się smakołykami (dzięki Panu te cuda!) były tak realistycznie bliskie, że nie namyślając się długo, skoczyłem - oczywiście zjechałem po rolecie w dół, bez żadnego wyniku w łapach, i jeszcze na drogę powrotną Pan posłał mi wiązankę, bynajmniej nie kwiatów!
Ech, dwunogi też nie lepsze! Od kiedy dwaj Francuzi wymyślili tą sztuczkę, miliony widzów dało się podejść, wprawić w zachwyt, nawet zaczarować... Pomiędzy dwunogami - kinooperatorami był także mój imiennik, a ilu było widzów, po tej samej stronie ekranu, co ja, tego nikt już się raczej nie doliczy...
Wciąż zdarzają się mi nowe przygody - ci moi Państwo mają szczęście, że jestem u nich! Bo według kociej filozofii - życie człowieka bez kota jest niepełne...
Bożenka, przyjaciółka Państwa zacytowała taką filozofię: "Pies patrzy na dwunoga i myśli sobie: To mójPan! A kot patrzy tak samo i myśli: oto dwunóg, nad którym panuję!". Bardzo mi się podoba ten tok myślenia. Tak będę trzymał!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz