Jestem piechurem, jak to kot. Nie próbowałem chodzić w butach - to dobre dla bajek, opowiadanych przed zaśnięciem niedużym dwunogom. Ja mimo że boso, ale w ostrogach - mam swój koci porządek świata. Jeden z moich imienników w świecie dwunożnym, co był generałem ułanów, także rozpoczynał od pieszych marszrut...
I mimo, że chodzę własnymi ścieżkami, to w domu u Państwa tworzymy z psami codzienne rytuały.
na balu... |
Rano wychodzimy na podwórze: sprawdzić, co słychać, obwąchać ślady nocnych gości, no i oczywiście - wypróżnić się. Niby mam tą swoją kuwetę, ale nie ma nic wspanialszego, niż przykucnąć pod krzaczkiem! Chili i Bieluszka także wyznają tą filozofię, chociaż im czasem wygodniej w domu, co jest dla mnie rzeczą wręcz obrzydliwą! Państwo na nie krzyczą i odgrażają się jakimś łańcuchem, ale chyba to jeno pogróżki... A ten śnieg, to zdecydowanie przereklamowany - czym się tu zachwycać? Mokre i zimne ohystwo!
Dalszy mój szlak codzienny wiedzie przez kanapę, na której zawzięcie leżę, odpoczywam przed albo po obserwacji ptaszków. Czasem, gdy Pan nie patrzy albo go nie ma, Bieluszka i Chili przychodzą też poleżeć - im nie wolno wchodzić na kanapę, a mimo to włażą - okazuje się że psy są straszliwie niesubordynowane pomimo nauk. Ja się zawsze słucham, chociaż nikt nie słyszał o tresowanych kotach!
Dni są podobne, zatem pewnie dlatego popadam w rutynę. Wieczorami także chodzę sam lub z psami - one zostają na podwórku, a ja myszkuję po okolicach (ciekawe, czy myszki kotują?). Gdy zbliża się pora snu, nadsłuchuję, czy Pan mnie nie woła - nie lubię spać w drewutni, na pociętych drwach lub Pańskich szpargałach, wolę w domu! Raz mi się zdarzyło, nikomu nie życzę spania w komórce! Psy śpią w swoich legowiskach: Chili w budce z różową kokardą, a Bieluszka w skrzynce, pod schodami. Ja idę razem z Państwem na piętro: kładzie się Pani, kładzie się Pan, i ja się kładę. Gdzie? Leżę na nich albo przynajmniej w nogach. Czasem jeszcze obejdę sypialnię, sprawdzę, czy nikt obcy nie buszował po parapetach - to też ważne przyzwyczajenie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz