11 maja 2015

Bolesław zadzwonił!

nowy krawat
Po kilku moich wyjściach w teren Państwo zrobili się nadopiekuńczy - wieczorem, gdy dopiero rozpoczyna się zabawa, na wyścigi Pani z Panem przywołują mnie tak zawzięcie, aż muszę pożegnać nowo poznanych kumpli i wracać... Bo podobno boją się, żebym nie zginął. Słyszałem, że niektórzy dwunożni wcale nie wypuszczają swoich podopiecznych, czterołapów jak ja, nawet na podwórze - współczuję im życia w niewoli. Abolicja to wspaniała sprawa! Ja chyba tych swoich Państwa kocham - że pozwalają mi chodzić swoimi ścieżkami, nie ograniczają wolności! I muszę przyznać, że odkąd Państwo otworzyli mi drzwi do świata - nie szaleję już tak w domu (wystarczająco wybiegam się za płotem)... 
A dzisiaj przed wyjściem w świat dostałem krawat (trzeba przyznać, że Pan trafił w mój gust) - delikatnie połyskliwy, złototytanowy, jakby obsypany diamentowym pyłem. Od razu widać, że nie jestem bezpańskim dachowcem, tylko udomowionym pupilem, na wybiegu! Tylko trochę niepotrzebnie przymocowany jest dzwonek - ech, ptaszki, a taką miałem ochotę na was zapolować... Ale cóż - tak zrobione jest to ubranko, więc chodzę i dzwonię, a Pani mówi, że poruszam się jak grzechotnik. Podobno po naszym Starym Mieście chodzi taki dwunóg i równie głośno obwieszcza swoje przybycie takim stukadłem... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz