Ja jestem Roman! |
Państwo na weekend opuścili nas! Wprawdzie przychodziła nas doglądać, karmić i przytulać Dominika, pospołu ze swym Tatą, ale fakt pozostaje faktem - pojechali sobie do tego miejsca w kraju, skąd przyjechała Chili. Bo tam jej pierwszy właściciel - chłopiec o imieniu Jaś przyjmował po raz pierwszy Komunię! I zjechali się goście, by świętować ten fakt! Wraz z dwojgiem dwunogów, przybyłych znad Bałtyku przyjechał Roman - bardzo miły, wręcz szarmancki w obejściu czworonóg. Na swojej obroży ma przypięty wisior z numerem telefonu swoich właścicieli. I ma też gustowny ryngraf w kształcie kości, z wygrawerowanym swoim imieniem - psi dżentelmen! Pochodzi z klanu Boston Terierów, jest psim arystokratą...
Wszystkie te wiadomości dotarły do nas ze strzępków rozmowy, którą wiedli ze sobą Państwo po powrocie z wyjazdu, więc opowiadam, tak jak usłyszałem... Panu bardzo podobało się mycie uszu, jakie Roman mu zafundował. A Pani była ujęta przywiązaniem Romana do swoich Państwa - gdy pojechali sami do miasta, był smutny, a kiedy powrócili - szalał z radości. Mam nadzieję, że kiedyś poznam go osobiście, bo Romkowi Państwo mają przyjechać do naszych, i powinni go zabrać ze sobą!
Tak samo jest u nas - też cieszyliśmy się: ja, Bieluszka i Chili, że Państwo wrócili cało i zdrowo... Z tej radości całą noc grzecznie spałem u Państwa w nogach. I wszyscy byliśmy zadowoleni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz