19 grudnia 2014

Felicja - moja przyrodnia siostra...

To ja, Wasz korespondent Bolko!
W domu Państwa zastałem starszą, ech, sporo starszą siostrę. Na imię ma Felicja, ale wołają ją przeważnie: "Felka!" Wciąż patrzyła na mnie wilkiem i mruczała niezbyt przyjaźnie. A ja? No nie - nie biedny miś, może: "Cienki Bolek"? Byłoby miło zaprzyjaźnić się z Felą. Pociągnę ją za język, może coś opowie, jak kot kotu, miauczącą mową...
zaspana Felicja...
No i rozgadała się Felicja... Najpierw niechętnie, ale potem już ze szczegółami opowiedziała mi, jak tutaj trafiła. Jak przyszła, jeszcze bardziej niż ja - przestraszona, a w zasadzie ją przynieśli dobrzy ludzie, znajomi naszej Pani - latem 2005 roku. Jej poprzedni właściciele pogonili jej kota, nie chcieli już więcej jej głaskać. Błąkała się bidulka  po osiedlu mieszkań dwunożnych i nawet nie miała co na zęba wziąć, bo przecież w takim labiryncie murowanych chat nie uświadczy myszy, nawet chudej jak kościelna... 
Bała się Fela nowego domu, a w nim królującej niepodzielnie tej suki Bielucha, bo nie miała żadnych doświadczeń z psami, nie wiedziała, do czego pies służy - więc przed jej niewyszukanymi pieszczotami umykała na schody i spoglądała z góry, i prychała...
Pan pracował w tym czasie w delegacji i do domu wracał tylko na weekend. Przywitała się z nim Felicja po swojemu: leżąc na kolanach przeciągała się i mruczała przymilnie, żeby w najmniej oczekiwanej chwili wbić swoje ostre jak szpile pazury w lewe udo Pańskie, aż krew pociekła... Z każdym, kto odwiedzał dom Państwa, Fela witała się tak samo, no może tylko nie za każdym razem aż do braterstwa krwi... Hehehe, wyobraziłem to sobie i opowiedziałem Feli,  jak ugryzłem Pana w ucho, jak wrzeszczał!!! Więc nawiązałem już z Felicją pierwszą, cieniutką jak przędza, nić porozumienia. Wprawdzie nadal mruczy nieprzychylnie, ale pozwala się zbliżyć. Myślę, że za kilka dni dogadamy się całkowicie.                                                                                                                                                                 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz