To znowu ja! Ledwo co przeszły Święta, a już podobno zbliża się jakiś Sylwester - pewnie jakiś sławny dwunogi. Za nim ma też przyjść niejaki "Karnawał". Qrde, ale będzie się działo! Pan przekłada takie srebrne talerzyki, w uszy ma powkładane jakieś druty, i kiwa się jak kocia sierota. Tam w Pańskich uszach to się nazywa "muzyka". I będzie grana na cześć tego, który ma przyjść za kilka dni. Kiedy już przyjdzie, to zapewne zostanie na dłużej! Podsłuchałem jeden ulubiony Pański kawałek - rzeczywiście, pełno tu miauczenia i walenia łapami. Ale to fajne - sam od czasu do czasu coś tam zaśpiewam. Któż by pomyślał, że to dwunogi naśladują nasze głosy? Zresztą - posłuchajcie sami - jak urosnę, to razem z Felicją i może jakimiś kolegami z dzielnicy też odstawimy podobny koncert!
Według Pana, Felicja ma głos niski, a ja wysoki, chociaż ja myślę, że raczej odwrotnie - to ja jestem mały, a Felka duża i razem stworzymy chór... Ale to w przyszłości! Na razie idą ci dwaj... Podsłuchałem, jak Bieluch mówił, że w ubiegłym roku na powitanie tego Sylwestra strasznie głośno strzelali. Trochę się boję tego strzelania... A nuż ktoś strzeli w naszą stronę? Nawet nie ma jak oddać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz