18 grudnia 2014

Kocie życie u dwunogich

To znowu ja, Bolesław! Pomalutku poznaję swój nowy dom. Na razie, przez pierwsze dni czułem się jak Robinson Kotuzoe na wyspie, choć może nie całkiem bezludnej, ale OBCEJ!!! Wszystko było odmienne niż w moim dotychczasowym domu: inne psy, inny kot, inni ludzie, inne meble! Mam jadalnię na antresoli, mówiłem już. Dwa pierwsze dni chodziłem do baru po drewnianej kotostradzie. Ale już umiem wskoczyć na jedne głębsze mleko i zagrychę... Dostałem na własność jaskinię w fioletową kratkę. Ale któżby tam spał w pieczarze? Wyłażę na jej uginający się daszek i odsypiam po harcach...

Tańczę na rurze!
Pan jest niezły, i Pani też. Pani dba o moje wnętrze (nie czyta mi wprawdzie poezji Rabindranatha Kotagore, ale pamięta o mleku i sucharkach). A Pan to lekkoduch - tylko by się z tą Chili dogadywał albo Bieluchem się nakrywał... Chociaż co do rozrywek, to nie ma, jak ugryźć właśnie Pana w palec u nogi albo w ucho - wtedy tak śmiesznie wrzeszczy! Bo Pani piszczała strasznie, myślałem że każe mi sobie iść precz... Pan załatwił mi taką "kulę" na linie, do zabawy. Ale najfajniej wychodzi mi taniec na "rurze", nawet bez muzyki... Tutaj widać mnie w akcji. Fotkę pyknął mi Pan, taką srebrną cegłą z piorunem u góry.
I odpędza mnie, kiedy chcę poznać toto zupełnie z bliska...
Parę dni temu, to dopiero było!
Państwo najpierw uwijało się przez całe rano, a to ze szmatkami, a to ze szczotką i jakimś okropnym potworem wyjącym i ssącym i przeganiali mnie z kąta w kąt, a potem naschodziło się mnóstwo innych dwunożnych i każdy chciał mnie dotknąć! Ba, żeby tam dotknąć - trzymać na rękach każdy by chciał. Podawali mnie sobie z rąk do rąk, aż w Chili i Bieluchu zazdrość buzowała! A najbardziej dwoje takich ścisłych, "matematycznych" - oni są podobno słynnymi kotolubcami. Państwo mówi do nich "Jolu" albo "Andrzeju", ale które jest które, to nierozwikłana zagadka... Chili mówiła mi potem, że kiedy ona przyszła do tych Państwa - miała tak samo... Z jednej strony żal rozłąki, a z drugiej - zapoznawcze "pieszczoty"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz