30 stycznia 2015

Urodziny Bolesława

patrzę na sikorki...
Żyję i żyję - już blisko 100 dni... 26-go stycznia minęły trzy miesiące od chwili, kiedy urodziła mnie moja kocia mama. Podobno na początku byłem ślepy. Oj tam, nie było na co patrzeć, to i nie otwierałem oczu - Mamę rozpoznawałem po zapachu, a karmiła mnie jeszcze druga kocica - Matka Zastępcza! Dzięki niej przybyło mi dodatkowych pięcioro sióstr i braci...
Urodziny minęły cicho, bez fajerwerków. Nie liczyłem wprawdzie na tort myszowy, ale jakaś balanga w szafie mogła by się udać...
Bieluch - nie podoba mi się to imię, nadane przez Państwo dla starszej psiczki! Będę Bolesławem anarchistą albo dysydentem, ale od teraz do zawsze będę ją nazywał Bieluszką, bo przecież jest psią dziewczyną, czyli suką... A więc Bieluszka opowiadała, że na urodziny jednego z Filonów, bodajże poprzednika Felicji - Pan zamierzał kupić mu białą myszkę, ale Pani ostro się temu sprzeciwiła... Potem Filon sam sobie złapał, szarą...
Daty urodzin Chili i Felicji nie wymienia się - tak wypada postępować  z dziewczynami. W dodatku Felicja została przyjęta do tego stada dwunogich w wieku nieokreślonym. Więc żadna z nich nie obchodzi rocznicy przyjścia na świat. I wskutek tego mnie także urodziny zastały jak każdego innego dnia - na zabawach z Chili i Bieluszką - można powiedzieć, że święto mam codziennie...