05 marca 2015

Za zdrowie Pań!

Fela trochę chora...
To ja, Wasz Bolesław! Dziś poznałem słowo "choroba", i nie było to zawołanie: Cie, choroba!, wypowiadane wielokrotnie przez dwunoga podającego się za sołtysa we wsi Chlapkowice. Tak nieraz bywa - z nosa cieknie, głowa boli - to popularna dolegliwość wielu dwunogów. Nas, czteronożnych też nieraz dopada jakaś niemoc... Ostatnio Felicja troszkę osowiała, nie odpowiada na moje przyjacielskie zaczepki, tylko leży i popłakuje. Pan dzisiaj zawiózł ją na konsultację - po wstępnym badaniu doktór wbił jej w ciało igłę i napuścił jakiejś substancji, podobno na wzmocnienie. Ech, Fela powinna być po tym zabiegu silna, jak Zofia Pychowska
                                                                                                                             
Koko po zastrzyku...
A z kolei często wspominany pies Państwa, ta belgijska owczarczyca, czarna jak noc Koko - chorobę w sobie nosiła przez całe swe życie. I brała zastrzyki codziennie, przez prawie rok... Nawet trafiła na karty podręczników weterynarii i do przewodu habilitacyjnego jednego doktora - jako pierwszy pies, który przeżył. Ktokolwiek ją widział w domu Państwa albo na spacerze (z moich znajomych tylko Bieluszka wspomina, jak przez mgłę), nawet nie przypuszczał, że to osoba po tak ciężkich przejściach. Dopiero na starość uwidoczniły się jej niedomagania, wynik choroby...
Państwo bardzo się troszczą o Felicję i martwią jej chorobą - podsuwają jej pod nos różne smakołyki, trzymają z dala ode mnie (żeby wypoczywała nie niepokojona). Najbliższe dni pokażą, co będzie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz