26 marca 2015

Przedświąteczne porządki

pisanka a'la kot
Znowu idą Święta! Tym razem ma być jakaś Wielka Noc i jakiś Dyngus. Co to takiego jest, zapytam wieczorem Bieluszki - na pewno opowiem, co się dowiedziałem...
Motyla noga, dwunogi mają tych świąt bez liku: to już drugie ważne święta w moim życiu, a przecież jeszcze były po drodze: Dzień Kota, Dzień Kobiet i Dzień Drzemki w Pracy. Dodatkowo dwunożni codzień rano powtarzają: "dzieńdobry!", a gdy zapada ciemność - "dobranoc!" Więc zapewne każdy świąteczny dzień jest jeszcze lepszy!
Podobnie jak i poprzednio, Pan nabrał werwy w porządkach. Tyle, że przeniósł się z tymi porządkami na teren dla mnie niedostępny: wraz z Dominiką krzątali się po podwórku, coś tam zamiatali, taszczyli jakieś ciężkie czarne wory, a potem napychali inne, zielone worki gałęziami. Dominika ponadto wkładała w ziemię różne zielone kłębki albo taką drobnicę, jak piasek - u dwunogich to się nazywa "siew" albo "sadzenie" (Pani uważa, że Dominika jest najlepszą ogrodniczką). Wydaje mi się, że ja też byłbym dobrym ogrodnikiem - uwielbiam kopać i grzebać! Mogłem tylko obserwować to wszystko pilnie zza szyby, nie pozwalają mi wyjść na taras, boją się, że pójdę gdzieś sobie i coś się ze mną stanie... A psy zostały dopuszczone bliżej, do kibicowania przy tych pracach ogrodowych. Chili nawet nasikała na świeżo zasiane - ciekawe, co tam wyrośnie?
Ach, jeszcze w ramach tych porządków znowu mi obcięli pazury. Nie przejmuję się tym - odrosną mi niebawem z powrotem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz