07 kwietnia 2015

Wielka Noc Bolesława

jajo dla podróżnych...
Ach, ta Wielkanoc! Prawdę mówiła Bieluszka, że to będzie przeżycie - moja noc zaczęła się sobotnim popołudniem, a skończyła poniedziałkowego wieczora - sami przyznacie, że jeśli nie wielka, to spora... Dla dwunogich to były doznania religijne, najważniejsze w roku liturgicznym. A dla nas, czterołapów - czas relaksu... Państwo zapakowali do autka różne wiktuały i ubrania, a na koniec pobrali Chilusię, wraz z jej domkiem i gdzieś pojechali... Nie wiedziałem, co to za praktyki, dopiero kiedy Bieluszka przyszła, bez bojaźni wskoczyła na kanapę, potem na fotel i znów na kanapę, i wyciągnęła się jak długa, zrozumiałem, że dom jest tylko nasz! Będę mógł spać na Pani miejscu w łóżku, na poduszce, na kołdrze i pod kołdrą, będę mógł stać albo spać na stole kuchennym bez strachu, że przyjdzie któreś z Państwa i zakrzyknie: Apsik! Gdybym był Kotem w Butach, mógłbym też nie zdejmować obuwia i chodzić w nim nawet po kuchennym blacie - po prostu niczym nie skrępowana wolność nas dopadła! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz