osiągam kręgi wtajemniczenia... |
Okno na podwórze stanęło otworem! Pomimo że absolutnie nie ma tu klimatu grozy, jak u słynnego dwunogiego Alfreda H., to drżały mi wąsy z emocji - Państwo dyskretnie obserwowali moje poczynania, a ja w końcu poczułem, czym pachnie wolność... Psy poprowadziły mnie w najdalszy zakątek ogrodu, a dalej poszedłem sam - gracko przeskoczyłem płot, jak mój dwunogi imiennik (elektryk z zawodu). Ale nie chodziłem daleko, na to jeszcze przyjdzie czas - najważniejsze że przekroczyłem granicę działki. Psom i tak zagrałem na nosie - że sobie chodzę swobodnie tam, gdzie one nie mają wstępu. Przeniknąłem do zamkniętej drewutni, zaglądałem do garażu, byłem nawet w piwnicy, gdzie stoi szafka, w którą Pan rzuca szuflą czarne kamienie - w końcu wiem, skąd się bierze przyjemne ciepło, do leżenia przy kaloryferze... Dopiero deszcz zapędził mnie z powrotem do chaty... Ale już sobie planuję trasy spacerów na następne dni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz