![]() |
Merry Christmas! |
A o północy stało się coś przedziwnego! Zacząłem mówić językiem dwunogów! Motyla noga, przelękłem się, że już mi tak zostanie... I za chwilkę, zanim ochłonąłem - cud do kwadratu - Bieluszka też zaczęła gadać po ludzku! Kiedy zdziwienie i stress odpuściły, było nawet fajnie: ja udawałem Pana i jego trochę filozoficzną mowę, a Bieluszka odpowiadała mi głosem Pani - złudzenie było zupełne, jakby Państwo było z nami... Trochę poprzekomarzaliśmy się, zjedliśmy po sucharku, a za trochę - mowa dwunożnych była tylko wspomnieniem. Dziwne! Z Bieluszką i tak rozumiemy się, nawet bez słów. Za pomocą tego esperanto dwunogich wcale nie było inaczej - może gdyby jakiś inny ludź był tu z nami, pogadalibyśmy we troje?